0
niekasia 5 marca 2016 18:10
Nasza podróż wcale nie zaczęła się oryginalnie - bo od tanich biletów. Mętne plany odwiedzenia Tajlandii w lutym lub w marcu plus promocja Flipo zaowocowały kupnem biletów Warszawa-Londyn-Kuala Lumpur i Singapur-Londyn-Barcelona. No Tajlandia jak się patrzy, nie ma co :D Ze względu na pracę mojego ukochanego wyjazd zaplanowaliśmy niestety tylko na dwa tygodnie, chociaż moim zdaniem optymalne byłyby trzy.
Szybciutko okazało się, że akurat! (przypadek? nie sądzę :D) można kupić taniutkie jak barszcz bilety Ryanaira STN-WMI. Nasze British Airways wprawdzie docelowo leci do Barcelony, ale kolejny przypadek (!) sprawia, że ten lot odbywa się na trasie SIN-LHR i LGW-BCN, więc spokojnie możemy odebrać bagaże na Heathrow, olać Gatwick i Barcelonę, przemieścić się na Stansted i stamtąd wrócić do Polski. Dokupiliśmy jeszcze KUL-DMK w promocji Free Seats AirAsia i DMK-SIN w liniach Scoot (dwugodzinny lot Drimlajnerem :D !). No to fru :D

Plan:
8 lutego - Warszawa - Londyn Heathrow (British Airways)
8 lutego - Londyn Heathrow - Kuala Lumpur (British Airways)
11 lutego - Kuala Lumpur - Bangkok (AirAsia)
15 lutego - Bangkok - Koh Samet (autobus+prom)
19 lutego - Bangkok - Singapur (Scoot)
22 lutego - Singapur - Londyn Heathrow (British Airways)
23 lutego - Londyn Stansted - Warszawa Modlin (Ryanair)

Waluta:
1 RM = ok. 1 zł
10 THB = ok. 1 zł
1 SGD = ok. 2,7 zł

Bagaż - 1 x walizka 20 kg i 1 x plecak 7 kg
Szczepienia - WZW A, dur brzuszny (mieliśmy jeszcze aktualne WZW B, tężec i błonicę - Bogu dzięki za dorastanie w czasach, kiedy jeszcze nie istnieli antyszczepionkowcy)


08.02
Lot na Heathrow opóźniony o ponad półtorej godziny. W Londynie podobno straszny wiatr i żadne samoloty nie lądują, w związku z czym spędzamy cały ten czas siedząc w samolocie na płycie lotniska w WAW. Stawardessy rozdają wodę i soczek.

P1080059.JPG



Podczas dwugodzinnego lotu czekoladowa muffinka z polewą pomarańczową (okropna) i mała bułeczka z ziarnami i wędliną (w porządku).

P1080066.JPG



Szybka przesiadka na LHR i… znowu opóźnienie :D Informują, że jest jakaś usterka techniczna w naszym samolocie, więc już pierwszy raz podczas tej podróży (i wcale nie ostatni) prawie schodzę na serce. Moja relacja z samolotami jest dość skomplikowanym związkiem - niby kocham podróżować, niby fajny ten samolot, niby robi wrażenie, ale podczas startu i lądowania wbijam sąsiadowi paznokcie w rękę. Syndrom sztokholmski? :D Tak czy siak - lecimy!

P1080076-001.JPG



Na obiad do wyboru makaron z warzywami albo kurczak po malezyjsku. Kurczak w curry z mleczkiem kokosowym, do tego standardowo ryż (dwa tygodnie później będę mieć łzy wzruszenia w oczach na widok ziemniaków :D ) i warzywka - bardzo smaczne. Do tego buła, kawałek cheddara, sałatka z groszkiem konserwowym i krewetkami oraz deser czekoladowy.
Śniadanie angielskie.

P1080082.JPG



P1080085.JPG

Dodaj Komentarz

Komentarze (5)

koala22 6 marca 2016 00:54 Odpowiedz
Czy dopiszesz też koszt biletów? Czekam na dalszą część relacji :)
niekasia 6 marca 2016 19:35 Odpowiedz
Zaraz wszystko dopiszę, jeszcze tylko muszę ogarnąć zdjęcia do końca :)
wilk-karolina 17 sierpnia 2017 14:56 Odpowiedz
Czy można spodziewać się dalszej relacji? Realizuję podobną podróż na zimę i jestem ciekawa Twojej wyprawy :-)
radzio666 18 sierpnia 2017 02:45 Odpowiedz
@wilk.karolinaniekasia napisał:Zaraz wszystko dopiszę, jeszcze tylko muszę ogarnąć zdjęcia do końca :)popatrz kiedy @niekasia splodzila tego posta :D nadal ogarnia zdjęcia do końca :lol:bym sie dalszej relacji raczej nie spodziewal :mrgreen:
pawel5432 18 sierpnia 2017 22:34 Odpowiedz
radzio666 napisał: :D nadal ogarnia zdjęcia do końca :lol:może ogarnie w najbliższym czasie i będzie ciąg dalszy :)ja również w zimie lecę w te same miejsca co autor niedokończonej relacji.